niedziela, 9 października 2016

Autostopem przez Turcję c.d.cz. I - obrona bastionu w Bursie i "mindfuck" w białym BMW

Przypomniała mi się jeszcze jedna niezbyt fajna przygoda z białym  bmw na trasie Bursa-Canakkale.
Dobrze jest otworzyć plecak wspomnień i na drodze retrospekcji wyrzucić z niego wspomnienia zarówno te dobre jak i złe. Pomimo , iż podróżowanie autostopem po Turcji to generalnie rzecz ujmując była bajka, to jednak w każdej bajce są potworki i ciemne charaktery takie z "krainy deszczowców". Warto obić to w literki i pokazać, że nie wszystko takie jest zajebiste i kolorowe , są ludzie ,których nie unikniesz w podróży. Nie ważne jak świetnie się nie przygotujesz to życie i tak złapie Cię za jajka w najmniej oczekiwanym momencie i dowiesz się wtedy czy strach będzie działał na Ciebie paraliżująco czy może motywująco do działania, którego nie będziesz miał czasu zaplanować.
Na wylocie z Bursy.. po godzinnym koczowaniu na bardzo ruchliwej drodze trafiliśmy na młodą parę gdzieś z krajów wschodnich , słowiańskie" spiryty" poznaje się na odległość. Niestety nie byli zbyt przyjacielsko nastawieni bo tak samo jak my chcieli się jak najszybciej wydostać z miasta. Świadomie kierowali nas na jakieś wypiździewia , w których szanse złapania czegokolwiek były bardzo wątpliwe.
Wiadomym jest już nie od dziś, że łapanie stopa w więcej niż dwie osoby z tego samego źródła nie będzie owocne.  I to właśnie w Bursie spotkaliśmy drugą ekipę , dziadowali pod mostem, osuszając pot z dupska  b z nieba lał się tylko żar.
Zapomniałam dodać ze na początku było nas pięciu wspaniałych , pięknych i młodych :) ale przed ruszeniem dupska trzeba było ruszyć głową i zrobić podział. Obrana meta była ta sama dla obu grup tj. Izmir. W naszej grupie był Polak i Rusek ;) W drugiej Polak z Niemrą.

 Z Bursy udało nam się wydostać po 3 godzinach jednak zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Nie zastanawiając się długo wskoczyliśmy w białe BMW , które wydawało się być napędzane jakimiś ostrymi bitami a nie samym paliwem. Chłopaki zabrali nas raczej z  czystej ciekawości i lepkich jak się okazało rączek. Nie dość , że zaczęli nam w pewnym momencie grozić , że nas nie wypuszczą dopóki nie sypniemy im eurasami ;/ no bo bryka przecież nie jest na wodę ..to gnój co siedział na tyłach zaczął się do mnie dobierać. Wąchał mnie i szarpał oczami jak Reksio szynkę. Sytuacja stawała się bardziej napięta, choć kierowca BMWicy obracał to wszystko do czasu do czasu w żart a ja udawałam, że mamy poczucie humoru to otwierał mi się nóż w kieszeni. Próbowałam się wybronić łamanym tureckim, szukając jednocześnie wsparcia ze strony moich "chłopców", którzy stwierdzili , że nie mogą dać żadnemu z nich w pysk ani się odgrażać bo to się źle dla nas skończy. Tak więc broniłam bastionu siłą słowa , a słowa mają wielką moc.
Najgorsze było to, że chłopaki byli na jakimś dzikim haju i nie reagowali na moje prośby i głośne "HAIR" (czyli -NIE!) kiedy jeden z nich zaczął mi bezczelnie obmacywać nogi. Kiedy tylko zjechaliśmy na stacje paliw , wystrzeliłam z auta jak torpeda , że niby do toalety...a de fakto w poszukiwaniu pomocy. Chłopaki trzymali nasz mandżur w bagażniku i to był nasz największy błąd.
 Nie róbta tego ludzie, uczcie się na obcych błędach!! Nie mogłam uwierzyć kiedy  dosłyszałam jak dwóch przypakowanych motocyklistów brzęczało sobie po polsku, popijając kawę. Byli dobrze zbudowani, to plus i byli Polakami. Dojrzałam ich motory przed stacją na parkingu, jak się okazało pruli turystycznie na swoich maszynach przez Turcję w poszukiwaniu przygód.Wystrzeliłam z grubej rury , nakreśliłam chłopakom naszą beznadziejną sytuację i błagałam o pomoc. Bez dłuższego namysłu chłopaki zrobili mi piękną obstawę a na ich sam widok , technolubne pizdusie z białego BMW wyrzucili nasz mandżur z bagażnika i pocisnęli nim tak szybko jakby go ukradli.  W dodatku Ci nasi kowboje na stalowych rumakach zaoferowali nam podwózkę...ale ich było dwóch a nas trzech.
 Jeden za wszystkich wszyscy za jednego, ciężko było mi odmówić tym bardziej, że kiedy inni widza tylko motor ja widzę pasję i  miłość a ryk silnika działa na mnie jak dobra muzyka ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz